Słyszałam dźwięk karetki, a po chwili czyjeś słowa ,,Słyszysz mnie?''.Chciałam odpowiedzieć, ale nie wiedziałam co i nie umiałam, było mi ciężko.
Właśnie tyle pamiętam. Teraz leżę na łóżku. Znów nie poznaję pomieszczenia i jestem pewna, że to na pewno szpital. Ehh, znów nic się nie udało. Już sama nie wiem czy mam się cieszyć, że żyję czy nie. Wszystko jest ostatnio przeciwko mnie...
Mozolnie odsłoniłam puchową kołdrę i wystawiłam jedną nogę, a potem drugą. Postawiłam obydwie stopy na zimnych płytkach i pod łóżkiem odszukałam swoich papci. Nałożyłam je i było mi już cieplej w oziębłe nogi. Ponownie usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w sali dwuosobowej. Wiedziałam to ponieważ były tu dwa łóżka. Zdziwiło mnie jednak to, że drugie łóżko było lekko skopane, a obok niego, na drewnianej szafce, stała woda i leżało jabłko nadgryzione do połowy. Oznaczało to, że nie jestem tu sama. Ale byłam zdziwiona nie tylko tym. Dopiero teraz zauważyłam, że ostatnio nie byłam w takiej sali. Nie miałabym pretensji jeśli położyliby mnie na jakiejś innej sali, ale sądzę, że sale powinny być takie same w całym szpitalu, a nie są. Ta sala jest o wiele mniejsza. Są tu ściany pomalowane na biało, stoją dwa łóżka i każde z nich ma małą szafeczkę, jest umywalka z lusterkiem w rogu oraz znajduje się tu całkiem spora szafa.
Ponownie wstałam z łóżka i podeszłam do okna, przy którym nie było żadnej firanki. Oparłam jedną rękę o parapet i wyjrzałam co dzieje się na zewnątrz. Od razu byłam pewna, że nigdy w życiu tutaj nie byłam. Pamiętam poprzedni szpital i było w nim zupełnie inaczej, w środku jak i na zewnątrz.
Nagle usłyszałam jakieś przeraźliwe krzyki z korytarza. Krzyczała jakaś dziewczyna, ale nie wiedziałam o co jej chodzi. Lekko przerażona odsunęłam się od okna, ale nadal stałam nieruchomo, nie zbliżając się do drzwi, zza których dobiegał hałas.
Po chwili dobiegły do mnie dźwięki jakiś osób, które najwyraźniej leciały z pomocą tej ,,krzyczącej''. Nie wiem co się stało, ale trochę mnie to przeraziło. Długo nie myśląc, podeszłam do szafki przy łóżku i zaczęłam szukać swojego telefonu. Niestety, szafka była pusta, cała. Więc podeszłam do średniej wielkości torby, która była pod łóżkiem. Wyciągnęłam ją i szukałam po wszystkich kieszeniach. Nigdzie go nie było. Może tata go zabrał? Nie wiem, nie wiem nawet od kiedy tutaj jestem, nic nie wiem...
Chyba muszę wyjść z pokoju i iść do jakiś lekarzy.
Tak właśnie zrobiłam, niepewnie otwarłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się po korytarzu i ruszyłam w prawo. Nie wiedziałam czy akurat tędy dojdę do pokoju lekarzy, ale zawsze warto było spróbować.
Na korytarzu świeciły pustki. Minęłam może dwie osoby, które nie zwróciły na mnie najmniejszej uwagi.
Już z daleka dojrzałam napis ,,Pokój lekarski''. Ucieszyłam się, że tak szybko go znalazłam. Zapukałam i poczekałam aż ktoś do mnie wyjdzie. Po mniej więcej minucie otwarł mi drzwi jakiś wysoki, przystojny brunet. Miał na sobie granatowy sweter, czarne jeansy i biały fartuch, na którym miał plakietkę z imieniem i nazwiskiem oraz innymi informacjami, których zapewne nikt nigdy nie czytał. Nie wyglądał on staro. Miał może dwadzieścia, dwadzieścia trzy lata, nie więcej. Jego zielone oczy przeszyły mnie na wylot. Lekko się do mnie uśmiechnął po czym zaczął:
- Tak?
- Ja chciałam się zapytać o swój telefon. - Pewnie dziwnie to zabrzmiało kiedy wydukałam powoli to zdanie.
- Telefon? - Zapytał. - Tutaj nie wolno używać telefonów. - Zakomunikował.
Co za chory szpital! Nie mogę używać komórki? Kto to wymyślił.
- To niby jak mam zadzwonić do taty? - Zapytałam.
- Jeśli pójdziesz prosto, a potem korytarzem w prawo będzie telefon, który jest dostępny dla wszystkich po wyrażonej zgodzie. - Wskazał mi rękami drogę do telefonu.
Skrzywiłam się po tym co powiedział mi brunet. Potrzebuję jakiejś zgody, aby zadzwonić do taty?!
- To co mam zrobić jeśli chcę zadzwonić? - Założyłam ręce na klatkę piersiową i westchnęłam.
- Jak się nazywasz?
- Rose Cronwell. - Przedstawiłam się.
Chłopak powtórzył sam do siebie po cichu i wszedł z powrotem do pokoju.
Nie wiedziałam czy mam czekać czy sobie pójść, ale zresztą nawet nie mam po co sobie pójść. Postanowiłam zaczekać na chłopaka.
Dwie lub trzy minuty później znów do mnie wyszedł. Wręczył mi jakąś kartkę.
- Co to? - Zapytałam, nie czytając nawet treści.
- To pozwolenie na rozmowę. - Oznajmił mi.
To było mocno dziwne. Musiałam mieć jakieś chore pozwolenia na rozmowy i nawet nie poznawałam szpitala, w którym jestem... Ten dzień jest mocno zaplątany i nawet nie mam chwili, aby zastanowić się nad tym, że znów chciałam się zabić.
- Dzięki. - Powiedziałam na odczepne i ruszyłam wprost korytarzem, a później skręciłam w prawo. Zobaczyłam niewielkie pomieszczenie obudowane szkłem i niską, grubą panią w okularach, która się tam krząta. Podeszłam do szklanego wejścia i zapukałam, aby mnie zauważyła.
Jak też myślałam, od razu mnie zauważyła. Podeszła do drzwi z wielkim pętem kluczy, po czym znalazła odpowiedni i otwarła drzwi.
- Słucham? - Powiedziała z pretensją. Już miałam jej dosyć...
Bez słowa pokazałam jej kartkę jaką dostałam od tamtego chłopaka. Ona poprawiła swoje okulary, które lekko opadły jej z nosa i zaprosiła mnie do środka. Usiadłam na krzesełku przy stoliku gdzie leżał dosyć stary model telefonu stacjonarnego. Wbiłam numer do taty i czekałam aż odbierze.
Jeden sygnał, drugi sygnał, trzeci, czwarty i nic. Rozłączyłam się i spróbowałam jeszcze raz. Jeden sygnał, drugi:
- Halo? - Słyszę po drugiej stronie telefonu.
- Tata? - Zapytałam niepewnie jakbym miała wątpliwości co do tego czy wybrałam dobry numer.
- Rose, wszystko już z tobą dobrze. - Ucieszył się. - Jak się czujesz?
Tata zaczął zadawać masę pytań, ale poczułam, że moje pytania są o niebo ważniejsze.
- Tato, gdzie ja jestem? Co to za dziwny szpital? Ja tutaj nigdy nie byłam. - Mówiłam zdenerwowana i co chwila zerkałam na niemiłą, grubą panią, która w kółko słuchała mojej rozmowy. Zero prywatności.
- Spokojnie. - Odchrząknął. - Jesteś w szpitalu psychiatrycznym i... - Po tych słowach przestałam po prostu słuchać.
Czy ja dobrze usłyszałam? W szpitalu psychiatrycznym? To wyjaśnia kilka dziwnych rzeczy, ale ja nie powinnam się tutaj w ogóle znaleźć. Kto wpadł na taki pomysł?! Przecież ja jestem zdrowa. Nie mam nic na umyśle!
- Czy ja jestem jakaś upośledzona, że tutaj muszę być?! - Krzyknęłam i pani, która mnie tutaj pilnowała od razu do mnie podbiegła.
- Spokojniej. - Poprosiła, a ja zgromiłam ją wzrokiem.
- Kochanie, to jedynie rozwiązanie w tej...
- Rozwiązanie czego?! - Przerwałam mu. - Że chciałam być z mamą to muszę być jakaś psychiczna i nienormalna, że tutaj jestem przez ciebie?
- To dla twojego dobra, Rose.
Tata starał się mnie uspokoić, ale ja nie mogłam być spokojna w takiej chwili. On po prostu zamknął mnie w psychiatryku. Przecież ja się tutaj nie nadaję, jestem... jakby to ująć? Zbyt mądra? Nie, źle... Ogólnie się tutaj nie nadaję!
- Dziś lub jutro wpadniemy do ciebie z Kristin i porozmawiamy. - Tata nadal spokojnie drążył rozmowę.
- Ale ja was wcale nie chcę tutaj widzieć. - Powiedziałam na do widzenia i rzuciłam słuchawką.
Widziałam, że kobieta, która pilnowała była już trochę na mnie zła, ale jakoś mało mnie to obchodziło. Wyszłam z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
Więc jestem w szpitalu psychiatrycznym... Co ja tutaj robię?! Czy to, że chciałam ukoić sobie cierpienie spowodowane życiem, jest już jakimś zaburzeniem psychicznym? Według mojego taty, tak.
Poszłam tę samą drogą, którą tutaj doszłam i zaszłam do swojego pokoju. Gdy weszłam, zobaczyłam, że jakaś dziewczyna leży na swoim łóżku. Była zapewne także z tego pokoju.
- Cześć. - Powiedziałam niechętnie i niepewnie.
- Cześć. - Odpowiedziała bardziej radośnie, a ja przeszłam przez pokój i usiadłam na swoim łóżku.
Już wyobrażałam sobie jaka jest dziewczyna z mojej sali. Bo to na pewno jakaś psycholka skoro tutaj jest.
Ukradkiem się jej przyglądałam. Była chuda, nawet za chuda, nawet za bardzo mocno chuda, to od razu rzuciło mi się w oczy. I miała bardzo długie, czarne, proste włosy. Wręcz idealne. Twarz miała drobną, ale urokliwą. Była na prawdę ładna i całkiem zadbana. Myślałam, że są tutaj gorzej wyglądający ludzie.
- Jestem Sandy. - Przedstawiła się i poprawiła na łóżku.
- Rose. - Odparłam i błądziłam wzrokiem po suficie.
Na prawdę nie miałam ochoty na konwersację z jakąś laską z psychiatryka...
- Zdrobnienie to Rosie? - Zadała pytanie, po którym na nią zerknęłam.
- Raczej tak... - Odezwałam się niepewnie. - Nikt nigdy tak na mnie nie mówił. - Westchnęłam.
Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Nie chciałam jej tego mówić, ale... samo wyszło.
Sandy się cicho zaśmiała i powtórzyła:
- Rose, Rosie... Fajnie. - Stwierdziła.
- Nie narzekam.
Dziwnym trafem rozwinęła się między nami rozmowa. Tak, rozmawiałyśmy o zdrobnieniu od mojego imienia, ale to także jakaś rozmowa.
- Skąd jesteś? - Zapytała.
Sandy widocznie chciała rozmawiać dalej... Ale ja też nie miałam nic przeciwko temu.
- Z Mullingar. - Odpowiedziałam. - Właściwie to z Dublina, ale mieszkam od pół roku w Mullingar. - Poprawiłam się. - A ty?
- Ja z Dingle.
- Z Dingle? - Powtórzyłam zdumiona. - Wiem, że od Mullingar to ponad dwieście kilometrów.
- Tak. - Westchnęła. - Jestem tutaj od dwóch miesięcy. Rodzice specjalnie mnie tu przywieźli, abym była jak najdalej od domu. - Wyjaśniła. - Nie chcą mieć przeze mnie wstydu. - Uśmiechnęła się.
- Śmieszy cię, że twoim rodzicom jest za ciebie wstyd? - Zdziwiłam się.
- Tak. - Odpowiedziała pewnie. - Wysłali mnie jak najdalej od domu do szpitala do Athlone tylko po to abym nie zrobiła im wstydu przed przyjaciółmi i sąsiadami. - Parsknęła.
- I...? - Chciałam zadać pytanie, ale Sandy mi przerwała:
- Rozpowiadają wszystkim, że wyjechałam na wymianę międzyszkolną do Szkocji.
- Rozumiem. - Odparłam.
- Jeśli wrócę to wszystko powiem, powiem każdemu prawdę i nie będę się wstydzić, że leczyłam się w szpitalu psychiatrycznym. To pomaga. To nie wstyd. Wielu normalnych ludzi z tego korzysta, aby ich życie było lepsze Ja... Ja wiem, że mam problemy ze sobą i nawet ze swoją psychiką, ale nie będę się krępowała i okłamywała ludzi.
Po jej wypowiedzi coś do mnie doszło. Uważałam zawsze ludzi z takich szpitali za kompletnych idiotów i debili, ale są tutaj także normalni. Może trochę ,,normalni inaczej'', ale normalni.
Jednak nadal twierdzę, że jestem tutaj zbędna.
- A dlaczego się tutaj znalazłaś? - Spytałam ciekawska. Cała ja...
- Bo miałam straszny problem na swoim punkcie. - Wyjaśniła i po chwili się zaśmiała, kontynuując dalej: Znaczy, nadal mam ten problem, ale pracuję nad nim za pomocą terapii i spotkań z psychologami. - Dokończyła i po chwili zaczęła dalej opowiadać:
- W kółko uważałam, że jestem gruba i brzydka. Jakiś rok temu wpadłam w anoreksję, a później zaczęłam się ciąć. Chwilę brałam duże dawki leków, aby się zabić, ale jak widzisz nie pomogło. Nadal tu jestem. - Uśmiechnęła się.
Jej uśmiechy mnie ogromnie dziwiły. Mówiła otwarcie o swoich problemach i w kółko się śmiała. Może ona jest bardziej chora niż myślę?
- A ty dlaczego tu jesteś? - Zapytała po dłuższej chwili.
- Nie wiem, w ogóle nie powinnam tu być. - Pokręciłam głową.
- Patrząc na twoje ręce, wnioskuję, że jednak powinnaś. - Opuściłam wzrok na nadgarstki, które znów zdobił biały bandaż przez, który w jednym miejscu odbijała się jasno-czerwona plama.
- To nic nie znaczy. - Wyjaśniłam.
Sandy się uśmiechnęła:
- Słuchaj, Rosie, każdy na tym oddziale ma ten sam problem co ty. Nie ma się czego wstydzić. - Powiedziała.
- Ja się niczego nie wstydzę! - Uniosłam się. - I nie mam żadnego problemu. Ja po prostu chciałam się zabić, nie rozumiesz? Próbowałam dwa razy, ale nie udało mi się...
- Myślę, że spróbowałaś o dwa razy za dużo.
Te słowa na chwilę wydały mi się całkiem mądre i zbyt inteligentne jak na osobę z psychiatryka.
Teraz zamilkłam. Sandy miała rację? Nie. Nie wiem...
- Powiesz mi dlaczego próbowałaś to zrobić? - Poprosiła, wyrywając mnie z myśli. - Rose? - Upomniała mnie.
- To było wszystko w jednej chwili - zaczęłam opowiadać. - Powiedziałam chłopakowi o swoich uczuciach względem niego, a on powiedział, że musimy zerwać ze sobą kontakt. To mnie mocno zabolało. I tego samego wieczora dowiedziałam się, że moja matka nie żyje. Wtedy spróbowałam pierwszy raz - zwolniłam na chwilę. - Znalazła mnie młodsza, przyrodnia siostra i tylko dzięki niej żyję. Później, kiedy minął pogrzeb i zaczynałam się godzić z sytuacją, poszłam ze znajomymi do kina. I gdy wracałam do domu, spotkałam go. Przytulał jakąś dziewczynę na chodniku obok kina. Wtedy poczułam, że muszę się komuś wygadać, więc poszłam do mamy, czyli na cmentarz. Rozmowa z nią skończyła się tym, że nic nie pamiętam i wylądowałam tutaj.
- Przykro mi z powodu mamy. - Spuściła wzrok.
- Mi też. - Potwierdziłam. - Ale staram się z tym godzić, tylko widzisz, że kiepsko mi szło do tej pory. - Westchnęłam.
Poprawiłam się na łóżku do pozycji leżącej. Wgapiałam się w sufit i zastanawiałam co dalej.
- A ten chłopak? - Sandy znów wytrąciła mnie z myśli, ale nie miałam jej tego za złe.
- On? - Spytałam dokładniej. - Ma mnie gdzieś. - Dokończyłam.
Z impetem podniosłam się do pozycji siedzącej i spuściłam nogi na dół.
- Wiesz, że on zawracał mi głowę od września, a na koniec, gdy ja powiedziałam, że coś do niego czuję, on mnie olał. - Powiedziałam Zirytowana. - Wiele sytuacji i jego zachowanie wskazywało na to, że ja też nie jestem mu obojętna, ale okazało się inaczej... Można powiedzieć, że ,,bronił'' mnie przed innymi, a ja czułam się bezpiecznie.
- On wie, że chciałaś się zabić? - Przerwała mi.
- Nie. - Zaprzeczyłam. - Ale nie mam pewności... Wiedzą o tym tylko moi przyjaciele, Kevin i Skyler. Może w szkole to już się rozniosło i on wie? Nie mam pojęcia.
- Nie przejmuj się jeśli ktoś wie. - Pocieszyła mnie. - Może będą na ciebie krzywo patrzeć, ale to nie ważne przecież.
Sandy zaczęła ze mną rozmawiać. Próbowała mnie pocieszyć i zrozumieć. Rozmowa z nią bardzo mi się spodobała. Ona nie była jakąś wariatką, była w porządku. Nawet bardzo w porządku.
_________________________________________________________
Wesołych Świąt! <3
Nie będę się rozpisywała z życzeniami, bo pewnie dostaliście ich masę i kolejne was zanudzą, znów xD Ogólnie życzę wam zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń, bo to chyba najważniejsze życzenia :)
A teraz rozdział. Więc, pisałam go od poniedziałku po trochu i tak mi zszedł do dzisiejszego ranka. Jest długi, napisałam taki aby trochę wynagrodzić wam poprzedni, który był mocno nudny, krótki i pisany na szybko :D Ten też nie zachwyca ciekawością (chyba), ponieważ nie ma Nialla, a wy uważacie rozdział za udany kiedy on jest :) W sumie to nie wiem kiedy Horan się znów pojawi... Może w 43 napiszę coś z jego perspektywy? Nie wiem jeszcze.
Dobra, w komentarzach wyrażajcie opinie, odpowiadajcie na poniższe pytania oraz możecie napisać co dostaliście na święta, bo wiem, że wielu ludzi lubi się pochwalić ;p Ja dostałam na razie trzy prezenty i były to pieniądze przede wszystkim, bo tak chciałam :D
Ale się już nie rozpisuję :) Czekam na wasze komentarze i pozdrawiam xx
Pytanka:
~ 1. Domyślaliście się w jakim szpitalu znajduje się Rose? ~
~ 2. Czy Rose coś połączy z Sandy? ~
~ 3. Jak oceniacie rozdział? ~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
W poprzednim rozdziale były 42 komentarze za co bardzo dziękuję ♥ Chciałabym, aby każdy komentował choćby jednym słowem ♥ Bardzo o to proszę, dla was to tylko 1 minuta <3 a mi zależy tylko i wyłącznie na waszej opinii, a nie ''popularności bloga'' czy coś ;) Ostatni wynik był wprost świetny i chciałabym aby tak było zawsze :*
Zadawajcie pytania bohaterom! :) -> http://ask.fm/Skewer_blog
Wpadajcie do zakładki -> *klik* Wasze pomysły są mi także BARDZO potrzebne <3
Przypominam! ---> Proszę, aby każdy dodawał tylko JEDEN komentarz od siebie.
Jeszcze chciałabym coś dodać na koniec:
Chciałabym powiedzieć, że zmieniłam swój nick na ,,Angel'', ponieważ nawiązuje on bardzo do mojego imienia. Także ,,Nelly'' nie jest już aktualne, chociaż wiem, że pewnie wiele osób będzie jeszcze tak do mnie pisało ;)
Więc ANGEL, nie NELLY :D
1. Tak
OdpowiedzUsuń2. Przyjaźń
3. Super :))
No i Wesołych Świąt :)
Usuń1.Tak
OdpowiedzUsuń2.Przyjaźń
3.Super <3
KOCHAM TWOJEGO BLOGA!
Jest świetny! Czekam na next!
1.Troszkę tak ale nie byłam pewna xd
OdpowiedzUsuń2.Raczej bardzo dobrze m się dogadywało więc mogoł być przyjaciółkami ;))
3.Wcale nie jest nudny ;) bardzo mi się podoba ^^
Tobie również WESOŁYCH ŚWIĄT! ;)
nie mogę doczekać się kolejnego ;)
<3
OdpowiedzUsuńSuper, już nie mogę się doczekać nexta :D
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tą perspektywą Nialla, będziemy wiedzieć, czy wie i co myśli :D
A więc:
1. Yyyy... psychiatryczny :D
2. Przyjaźń <3
3. Fajny :D
Dziękuję ☺ - Asia :)
1. Tak
OdpowiedzUsuń2. przyjaciółkami
3. Świetny <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
1. Domyśliłam się :)
OdpowiedzUsuń2. Myślę, że zostaną przyjaciółkami.
3. Bardzo fajny i taki mądry! :)
Pozdrawiam i również życzę Wesołych Świąt ^^ :D
za mało nialla :( alwe mega <3
OdpowiedzUsuń1. nic nie podejrzewałam, ja taka głupia ;_;
OdpowiedzUsuń2. mam nadzieję że przyjaźń ♥
3.suuper ♥
jest super ale szkoda ze nie ma nic z perspektywy Nialla :)
OdpowiedzUsuń<3
od początku skapłam się że to psychiatryk. Myślę że się zaprzyjaźnią. fajnie by było gdyby Niall ją odwiedził i sobie wszystko by wyjaśnili. Wesołych Świąt !!!
OdpowiedzUsuń1. nie 2. Przyjaźń 3. Ekstra omg oni ją do psychiatryka wysłali. Myślę że Niall sie dowie i coś zrobi takie przeczucie mam. Omg Niall i Rosie muszą być razem!
OdpowiedzUsuń1. Nie mam pojęcia 2. Przyjaźń 3.ojejej świetny czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń1. nie wiem
OdpowiedzUsuń2. moze się zaprzyjaźnią albo będa koleżankami
3.świetny a jak by inaczej>?
Wesołych Swiąt również dla Ciebie Angel
Zdrowia szczescia spotkania z 1d i wg naj.
Prezentyw tym roku świetne!!!!
dostałam i pnona 5 palete do makijazu kosmetyki ubrania i kase
1. Tak zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuń2. Przyjaźń
3. No, no fajny :)
kocham i pozdrawiam <3!
Podoba mi się :) xx
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I weny do nn
Ciemność :*
Ohh ♥
OdpowiedzUsuńsuper ;)) oby w nn pojawił się Niall ^^ xd i oby neew rozdział pojawił się szybko xd KOCHAM twego bloga xd
OdpowiedzUsuń1. Domyśliłam się xD
OdpowiedzUsuń2. Tak, myślę że się zaprzyjaźnią :)
3. Rozdział meega <3 kocham tego bloga.
Życze wesołych i udanego sylwka :D. Ja też dostałam tak jak chciałam strasznie dużo kasy, słodycze <3 i ciuchy :3. Kocham wgl święta bo tyle jedzenia ze omnomom *__* mam nadzieję że niedługo kolejny. WENY. Karolina <3
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAwwwwww ,Piękny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się *,* ale czekam na rozdział z Niall'em <33
OdpowiedzUsuń1 taK
OdpowiedzUsuń2 przyjaciółki :)
3. Fajny jestem ciekawa jak Niall zareaguje na to że ona jest w tym szpitalu
Gabrysia
Życzę dużo weny
Czekam na next xd
~tak
OdpowiedzUsuń~przyjaciółki, ale znając ciebie to coś wymyślisz :)
~Rozdział jest tajemniczy z początku, a potem trochę smutno mi się zrobiło, ponieważ nie wiadomo czy zobaczy Niall'a w niedalekiej przyszłości :(
Do następnego @love_ya_zayn
mało Niall'a...ale rozdział super <3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA! Więcej szczegółów na http://dawid-kwiatkowski-moja-historia.blogspot.com/2014/12/lba.html
OdpowiedzUsuń1.tak. 2.przyjazn 3.super jak zawsze nawet jak nie ma Nialla jest fajny.
OdpowiedzUsuń1.od samego początku coś było nie tak...
OdpowiedzUsuń2.przyjaźń.
3.rozdział jak zawsze świetny, ale.....kiedy do cholery pojawi się Niall???!
1. tak
OdpowiedzUsuń2. przyjaźń
3. zawsze są genialne
boziu genialny <33
OdpowiedzUsuńkocham kocham kocham czekam na kolejny :)
1.domyślam się ;)
2.przyjaźń
3.tak kocham je są wspaniałe <3
@nxd69
Rozdział jest idealny *-* to, że znajdzie się w psychiatryku domyśliłam się z tytułu xD ;) myślę, że Rose i Sandy się zaprzyjaźnią :) razem będzie im raźniej ;) no i też na miejscu Rose byłabym na maxa wkurzona :/ no i zabiłabym jej ojca xD niech się sam do psychiatryka wsadzi :/ no, ale co tam xD trzeba żyć dalej xD pozdrawiam cieplytko, Wesołych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku i duuuużo wenki! ^^ ;***
OdpowiedzUsuńSmerfig xx
Świetny! ;) czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńWow *_*
OdpowiedzUsuńMega <3
Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji c:
Zaskoczyłaś mnie i to bardzo pozytywnie :*
Mam nadzieję że dziewczyny zaprzyjaźnią się :)
Szkoda mi Skaylar bo Ross ją olała :c ale mam nadzieję że to się zmieni :)
Szkoda że nie było w nim naszego kochanego blondyna :c
Ale i tak jest mega :*
Masz talent <3
Uzależniłam się od tego ff *_*
Weny ci życzę :*
Zapraszam do sb na : a-ja-i-tak-bende-sie-usmiechac.blogspot.com/?m=1
Nie wytrzymam! Każdy blog, który zaczynam czytać i jest już tak jakby w 'zaawansowanej' części, musi się kończyć w takim momencie! Takim momencie, czyli, że dzieje się coś ciekawego, czy coś. To takie żenujące -,-
OdpowiedzUsuńA teraz na temat bloga... Przeczytałam go dzisiaj od początku do teraz i kurde chcę następny!!! Błagam Cię, oszczędź mi bólu i dodaj rozdział, proszę! Nie wytrzymam do następnego, przysięgam!
Niall to taki sukinsyn -,- To znaczy kocham go, ale zachował się jak skończony dupek. Chociaż z drugiej strony, to rozumiem jego sytuację. No ale proszę ja was! To było okropne nawet jak na niego...
A Rose... Rosie, biedna Rosie... Tak mi jej szkoda... Najpierw Niall, potem mama, a teraz jeszcze psychiatryk! Ma prze***ane.
Także ten, no... JA CHCĘ NEXTA! Genialny blog! I weny życzę ;**
Niech Niall się dowie, że ona chciała się zabić!
OdpowiedzUsuńkocham twojego bloga z niecierpliwoscia czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńSuper:-)
OdpowiedzUsuń